Lantier zadrżał poznawszy głos Jarrelonge’a; nadstawił ucha.
I Renata także słuchała.
Uwolniony więzień śpiewał.
„Zaraz będziemy na moście
Faridondaine, faridondon,
Zaraz na moście Bercy.
— To tu...
Tak jak Barbari
Mój przyjaciel...“
— Ten stary śpiew rozlegający się w nocy, licho oświetlonej rzadkiemi latarniami gazowemi, wydał się dziewczęciu złowrogo smutnym.
Nawet Leopold uczuł się mocno wzruszonym.
Głos Jarrelonge’a ucichł.
— Czy jeszcze daleko? — zapytała Renata.
— Nice, moje dziecię — odpowiedział były więzień — i musisz pozwolić zawiązać sobie oczy.
Córka Małgorzaty zadrżała na całem ciele.
— Zawiązać oczy! — powtórzyła z przestrachem...
— Taki jest rozkaz twojej matki.
— Ale pocóź taka ostrożność? — wyjąkała Renata, której przestrach się zwiększył. Co chcą przedemną ukryć?
— Nie mogę, a raczej niepowinienem ci odpowiadać. Twoje urodzenie otoczone jest tajemnicą, już o tem wiesz i jeszcze ci raz to powtarzam... — Idzie tu o życie lub śmierć twojej matki i dopóki jej nie ujrzysz, powinnaś z umysłu twego oddalić niepokój