Podczas gdy na moście Bercy dokonywało się ocalenie opisane przez nas czytelnikom, powóz złoczyńców był już daleko.
Jarrelonge nie przestawał okładać klaczy, która będąc bardzo gorąca i silna, pędziła pomimo ślizgawicy, galopem.
Takim sposobem powóz dojechał wybrzeżami do mostu austerlickiego.
Bandyta od czasu do czasu rzucał za siebie okiem, aby się przekonać, czy nie był ścigany.
Na bulwarach nie było widać żadnej latarni powozowej.
— Zupełnie uspokojony Jarrelonge, zwolnił bieg klaczy.
Przybywszy na plac Bastylii, udał się ulicą Roquette aż do bulwaru Richard-Lenoir, który go doprowadził wprost do ulicy Picpus.
Druga biła w chwili, gdy się zatrzymał przed domkiem przy ulicy Tocannier.
Leopold spiesznie —wyskoczył i otworzył bramę wjezdną.
Powóz wjechał na dziedziniec, który za nim zamknięto.
— Wyprzęgnij i opatrz kobyłę... — rzekł Lautier do swego wspólnika. — Ja tymczasem przygotuję grzanego wina i jakąś przekąskę... djabelnie mi się jeść chce! Te wyprawy to napędzają apetytu.
Jarrelonge bardzo troskliwy o zwierzęta, spiesznie wprowadził klacz do stajni, wytarł ją, okrył ciepło i zasypał jej sporo obroku.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/539
Ta strona została przepisana.