— Pamiętaj przebrać się i ucharakteryzować, abyś nie mógł być poznanym.
— Ja, mein herr... Czy to wszystko?... Niema innego polecenia?
— Przyniesiesz tutaj walizę... — Trzeba zobaczyć co jest wewnątrz.
— Dobrze...
— A teraz dobranoc... idź spać.
— Dobranoc.
Jarrelonge zapalił świecę i odszedł.
Leopold zostawszy sam przejrzał przedmioty zabrane z kieszeni Renaty.
Przedmioty te stanowiły: para rękawiczek, mały futeralik z kości słoniowej ze srebrnym naparstkiem i nożyczkami, kluczyk od walizy i list który nam jest znany.
— Musiała mieć przy sobie portmonetkę — rzekł sam do siebie... — W pośpiechu zapomniałem o niej... szkoda... ale koniec końcem nie wiele mi na tem zależy...
Schował list i resztę przedmiotów do szuflady gdzie także włożył swój pugilares i z kolei udał się na spoczynek.
Paskal Lantier przepędził wieczór okropny.
O północy zamknął się w swoim pokoju sypialnym i rzucił na łóżko, spodziewając się trochę zasnąć.
Sen nie przychodził, odpędzany przez nieprzerwany niepokój.
Nędznika nie przerażała myśl o spełnieniu szkaradnej zbrodni...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/550
Ta strona została przepisana.