— Przeciwnie... Notaryusz musiał często prowadzić korespondencję z Robertem Vallerand, który mu powierzył ważny depozyt... Otóż Robert pełen zaufania do pani Urszuli, bardzo łatwo mógł jej komunikować całą korespondencyę... A nawet, zastanowiwszy się nad tem, uważam za prawdopodobne, jeżeli nie pewne, że to czynił. Przekonałżeś się, że mam słuszność i że trzeba to robić, jak ja ci mówię?
— A więc, mówiąc otwarcie, tak...
— Brawo! — Zatem do roboty!... Uprzedzam cię, że ta będzie nie mała. — Czyś przygotował potrzebne preparaty?
— Przygotowałem, ale wywabienie pisma i wysuszenie papieru, — nie licząc wyrozumowanego zbadania pisma i pierwszych prób, — wymagać będzie przynajmniej czterech godzin...
— A więc, o szóstej przyjdę tu z brulionem listu, jaki będziesz miał do napisania...
— Przychodź, będę gotów...
Leopold opuścił entreprenera i wrócił na ulicę Tocanier.
Zastał tam Jarrelonge’a.
Uwolniony więzień powrócił z dworca kolei wschodniej, gdzie w zamian za kwit Renaty odebrał walizę znajdującą się na składzie.