Rezultat następnej próby był daleko lepszy, lecz Paskal nie należał do tych ludzi, co poprzestają na rzeczy niezupełnie dokładnej. Pragnął on najzupełniejszej doskonałości, a tę osiągnął, zrobiwszy jeszcze dwie próby, z których ostatnia była tak dokładna, że gdyby notaryuszowi pokazano te dwa pisma, to nie mógłby powiedzieć z pewnością: to ją pisałem, a to jest fałszywe.
Paskal zachował ostatnią próbę, spalił inne, włożył oryginalne pismo do szklannego naczynia i spojrzał na ciepłomierz zanurzony w płynie i spadający gwałtownie..
Z sześćdziesięciu stopni temperatura płynu zniżyła się na dwadzieścia pięć.
Lantier czekał.
Gdy termometr wskazywał tylko dwadzieścia stopni, przedsiębierca wylał płyn z rądelka do naczynia szklannego, na list podpisany przez notaryusza z ulicy Piradmid.
Po upływie pięciu minut pismo zżółkło, zbladło / i Wreszcie zupełnie znikło...
Tylko nagłówek, drukowany tłustą farbą drukarską, nie uległ żadnej zmianie.
Wtedy Paskal wyjął blankiet zupełnie czysty, położył go na zżółkłym, bibulastym arkuszu i włożył w prasę aby go wysuszyć i wyrównać.
Następnie kilkakrotnie przeciągnął po nim małym stalowym walcem dowcipnie urządzonym i papier wyglądał tak, jak gdyby nigdy nie był używany.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/567
Ta strona została przepisana.