— No, — rzekł Paskal z uśmiechem — Valta może przyjść. — Zobaczy żem czasu na darmo nie stracił...
Ustawił porządnie wszystkie przedmioty w szafce, której drzwi zamknął, powiesił obraz w tem samem miejscu, zajrzał do rysowników którzy pracowali do szóstej wieczorem, i wracając odwołał wydany rozkaz co do niewpuszczania nikogo.
Były więzień pilnował się bardzo terminu.
— Podług mnie, możnaby regulować wystrzał armatni w Palais-Royall — myślał sobie.
W chwili gdy wchodził do domu przy ulicy Picpus, dało się słyszeć pierwsze uderzenie.
Przedsiębiorca czekał na niego niecierpliwie i kazał go natychmiast wprowadzić.
Obadwaj znowu się zamknęli.
— No? — zapytał fałszywy Valta.
Za całą odpowiedź Paskal pokazał mu kopię karty wydanej przez notaryusza.
Leopold zrobił wielkie oczy.
— Doskonale! — zawołał przyjrzawszy się jej uważnie. — Na honor dziwi mię to, że będąc obdarzony tak cudownym talentem, nie masz jakich dziesięciu lub dwunastu milionów...
Przedsiębierca w milczeniu wzruszył ramionami.
Bandyta mówił dalej.
— A papier z którego trzeba było wywabić?
— Oto jest — rzekł Paskal podając mu blankiet.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/568
Ta strona została przepisana.