— Czy można wyjść z hotelu nie będąc widzianym?...
— Można... — Podróżni wchodzą i wychodzą jak im się podoba... Jednakże może będę mógł pani udzielić użytecznego objaśnienia...
Służąca która weszła z gospodarzem zaczęła drżeć.
— Użytecznego objaśnienia... — powtórzyła pani Sollier. — O! mów pan, mów prędko!
— Wczoraj rano oddałem pannie Renacie, wtedy gdy wracała z apteki, list, który listonosz przyniósł z poczty i który był zaadresowany do jej rąk własnych.
Nic nie może przedstawić osłupienia Urszuli dowiadującej się o rzeczy, która jej się musiała wydawać i w istocie wydawała rzeczą nieprawdopodobną, niemożliwą.
— List przyniesiony z poczty i zaadresowany do własnych rąk Renaty! — wyrzekła z trudnością.
— Tak, pani.
— Zkądże był ten list?
— Z Paryża... — Jestem tego pewny... Spojrzałem na stępel pocztowy.
Pani Sollier wydała głuchy wykrzyk.
Osłupienie jej jeszcze się zwiększyło.
Kto z Paryża mógł pisać do Renaty?
Kto mógł wiedzieć, że się znajdowała w Hotelu Kolejowym w Maison-Rouge.
— I moja wychowanka — mówiła biedna Urszula po chwili — nie wyglądała na zdziwioną, po odebraniu tego listu?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/578
Ta strona została przepisana.