— Powtarzam raz jeszcze, że tu pani nikt nie pomoże.
— Czy żeś pan się zmówił na mnie z memi nieprzyjacioły! — zawołała Urszula z rozpaczą.
Doktór nie raczył odpowiedzieć na to nierozsądne oskarżenie. Wzruszył ramionami i dokończył opatrunku, nie odzywając się ani słowa.
Poczem zapisał receptę, którą podał służącej, mówiąc:
— Każ to zrobić, moje dziecko i co godzina zwilżaj bandaż... — co godziną, nie zapomnij...
— Dobrze, panie doktorze.
— Pani, — rzekł doktór zwracając mowę do Urszuli, która łkała nieprzerwanie, — od dziś za cztery dni będziesz mogła chodzić zapewniam cię, ale pod warunkiem, że niepowtórzysz próby, która ci się wczoraj tak niepowiodła...
I wyszedł.
Była ochmistrzyni Roberta Vallerand czuje, że ją ogarnia szaleństwo w bezczynności, mogącej kosztować Renatę honor i życie.
Zaledwie przyjęła trochę posiłku i przez noc całą nie mogła zmrużyć oka.
Jej twarz zmieniona, przygasłe spojrzenie, okazywały niewypowiedziane cierpienie duszy.
Nazajutrz, w chwili nadejścia poczty oczekiwała listu.
Zawiodła ją ta nadzieja, a ten nowy zawód zgnębił ją literalnie.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/584
Ta strona została przepisana.