— Być może, w istocie... — rzekła zcicha po chwili, — ale jedno zdanie otrzymanego listu mówi wyraźnie, że Senacie ktoś źle poradził... — Miałażby ona mieć jakie nieznane mi stosunki?
— Pod tym względem nie mogę zaspokoić tajemnicy pani... — tu się kryje tajamnica, którą mój pan zapewne pani wyjaśni.
Jakkolwiek odpowiedzi nieznajomego były niejasne, jednakże utrwaliły stałe postanowienie Urszuli, aby być posłuszną silnemu naleganiu urzędnika.
W pomięszanym jej umyśle odznaczała się tylko jedna myśl, czysta, wyraźna, niejako przeświecająca: trzeba jechać!...
Pan mnie zapewniasz — mówiła dalej — że moja wychowanka — jest u twego pana i że się ztamtąd nie oddali?
— Tak pani... — Z mieszkania oddano jej jeden pokój, a drugi przygotowano dla pani... — Czy się pani decyduje ze mną jechać?
— Doktór który mnie leczy, zabronił mi wszelkiego ruchu...
— Co tam znaczy zakaz lekarza, gdy szczęście kochanego przez panią dziewczęcia jest narażone.
— Doktór wydał zakaz i służba hotelowa na mój wyjazd nie pozwoli...
— Nie ma do tego prawa... — Czyż pani nie zależysz od siebie samej?... Jeżeli się pani podoba popełnić nieroztropność, to z jakiegoż tytułu mógłby kto temu przeszkadzać?
— Nie mogę postąpić ani kroku...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/593
Ta strona została przepisana.