mięszać... Panu służy prawo udzielać mi jak najlepszych rad... Ja mam prawo ich nie słuchać i skorzystam z niego, zachowując wdzięczność za troskliwość, jakiej doznałam w pańskim zakładzie.
— Czy to postanowienie jest nieodwołalne? — zapytał gospodarz.
— Najzupełniej.
— Zatem muszę uledz i uczynić, choć z żalem, to, czego pani żądasz.
— Obiad na piątą — mówiła dalej Urszula — poczem służąca niech natychmiast przyjdzie mnie ubierać, a pan każesz jednemu z garsonów odnieść mój niewielki bagaż na stacyę i wyekspedyować pod nadzorem tego pana.
To mówiąc chora wskazywała na zagadkową osobistość, którą brała za wysłańca notaryusza.
— Dobrze, pani.
Człowiek w galonach słuchał tej rozmowy z zupełną obojętnością.
Moźnaby przypuścić, że to co w obec niego mówiono wcale go nieinteresowało.
Gospodarz wyszedł, powtórzył służącym rozkazy wydane przez panią Sollier i pobiegł do doktora, aby mu opowiedzieć co zaszło.
Tym razem wypadek zdawał się dopomagać Urszuli.
Lekarz wyjechał o kilka mil od Maison-Rouge do położnicy i miał powrócić dopiero w nocy.
— Zresztą — pomyślał gospodarz — ja od wszystkieg umywam ręce... Niech się ta pani urządza jak
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/596
Ta strona została przepisana.