— Z daleko większą, zaręczam. Będzie mogła choć trochę użyć spokoju i swobody, biedne kobiecisko! Wystawcie sobie, że była najzupełniejszą niewolnicą... Ten łotr mąż, złośliwy jak rudy osieł a zazdrosny jak tygrys, z byle jakiego powodu, a nawet bez niego, historye z nią wyprawiał... A! żałowano jej też w cyrkule, w którym całkowicie poświęcała się dla ubogich.
— Czy ona bogata?
— Ma miliony....
— To jej pozwoli przyjemnie pędzić wdowieństwo.
— Nie potrzebowała ona by tego, gdyby lubiła wesołe życie, gdyż jest jeszcze bardzo piękna... odpowiedziała gospodyni; ale zdaje mi się że ona najmniej dba o przyjemności... inaczej służący byliby powiedzieli...
Wcale nie jest zalotną i myśli tylko o ubogich. Wyobraźcie sobie panowie, że oprócz dni, w które wychodziła bez męża i w takie gdy biedacy schodzili się po jałmużnę z gotówki i ubrania, siedziała zawsze zamknięta w swoim pokoju, śmiertelnie smutna i ciągle spłakana.
A do licha! życie wcale nie wesołe... — Nie, mówiąc między nami, było czego płakać....
I to nie wszystko, — ciągnęła dalej kupcowa tonem poufnym i trochę zniżonym głosem, — powiadają że w życiu pani Bertin jest jakaś wielka tajemnica... tajemnica, która ją nurtuje i trawi.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/6
Ta strona została przepisana.