— Ten przedział cały jest zapłacony.
Rozkaz został wykonany i pociąg ruszył w dalszą drogę wśród kłębów śniegu.
Opuśćmy go na chwilę na drodze do Paryża, a połączmy się z powozem wiozącym nieprzytomną Renatę, Pawła Lantier i Wiktora Beralle, na ulicę Szkoły Medycznej.
Syn Paskala od pierwszego rzutu oka poznał młodą panienkę.
Była to Renata!
Renata, pensjonarka pani Lhermitte!
Renata, przyjaciółka panny Lambert!
Renata, o której wczoraj z taką miłością mówił z panną Honoryną de Terrys.
Renata, którą uważał za straconą i którą cudowny, niewytłómaczony dla niego, przynajmniej w tej chwili wypadek, pozwolił mu ją odnaleźć w nocy, w Paryżu, zagrzebaną w śniegu na brzegu rzeki, która ją miała pochłonąć, jako ofiarę zbrodni, zemdloną, może bez życia...
Łatwo zrozumieć straszliwy niepokój młodzieńca.
Jedyna myśl dręczyła jego umysł... — Czy też Renata jeszcze żyje?
Można było, niestety! o tem powątpiewać, do tego stopnia biedne dziewczę było skostniałe.
Paweł wsparł główkę dziewczęcia na swojem ramieniu, przykładając rękę do jej lewej piersi, w miejscu gdzie się znajduje serce.
Ani ruchu!... Ani drgnienia?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/604
Ta strona została przepisana.