— Podnieś zwolna głowę chorej — mówił dalej Juliusz Verdier, zwracając mowę do blondynki.
Zirza wykonała rozkaz.
Młodzieniec wlał lekarstwo na łyżeczkę i wsunął ją w zęby Renaty.
— Połóż ją na poduszce... — rzekł następnie.
Zirza znowu usłuchała.
Wtedy Juliusz obrócił się do zegara i spojrzał na jego skazowki.
Tegoczesna Mimi Pinson otwierała szuflady wszystkich mebli: — wydobywała z nich kołdry i suknie, które kładła na łóżku.
Pięć minut upłynęło w głębokiem milczeniu.
Spojrzenia wszystkich, z wyjątkiem studenta medycyny, utkwione były w martwą twarz Renaty, w nadziei odkrycia na niej jakiej wskazówki powrotu do życia.
— Dam jej drugą łyżeczkę, — orzekł Juliusz po upływie piątej minuty.
I przy pomocy Zirzy rozpoczął po wtórnie małą operacyę, której byliśmy świadkami.
Nagle twarz jego trochę się rozjaśniła.
Paweł, który nie spuszczał zeń oka, dostrzegł na jego ruchomej twarzy błyskawicę radości i zawołał:
— Wszystko dobrze, prawda.
— Przynajmniej wszystko lepiej... Ciepło powraca... Krew zaczyna krążyć... Wkrótce dziewczyna otworzy oczy...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/612
Ta strona została przepisana.