Wesołość student a medycyny była łatwo udzielającą się. Na ustach Lantiera ukazał się uśmiech.
Dwaj młodzi ludzie wyszli razem.
Powróciwszy z lekarstwem, Paweł zastał Juliusza i Zirzę nakrywających do stołu.
Juliusz wziął flaszeczkę.
— Zajmijcie się gospodarstwem, moje dzieci... — rzekł. — Ja się zajmę obowiązkami dozorcy chorych...
Dał chorej miksturę, poczem gdy służący z restauracyi przyniósł śniadanie w dużym koszu, usiedli do stołu.
Wesoły nastrój Juliusza i Zirzy, opanował nareszcie i Pawła, który będąc pewnym, że Renata niedługo wyzdrowieje, czuł się bardzo szczęśliwym z jej odnalezienia.
Jasnowłosa studentka przepędziła dzień u łoża chorej, gdy tymczasem obadwaj młodzieńcy poszli na prelekcye.
Gdy powrócili na obiad, stan bezwładności Renaty trwał ciągle, lecz pierś była mniej uciśnioną, oddech nie tak syczący i Juliusz znalazł znaczna polepszenie.
Rozeszli się dopiero o jedenastej.
Paweł stał przez kilka minut w zachwycie przed tą słodką i zachwycającą twarzą silnie zarumienioną przez gorączkę.
— Czy to nie widziadło, nie złudzenie? — szepnął wyciągając ręce ku ubóstwianemu dziewczęciu. Ona tu!... przy mnie!... u mnie!... mogę nad nią czu-
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/623
Ta strona została przepisana.