Dobiegł do końca wiaduktu, spuścił się po nasypie pokrytym śniegiem i otoczonym, płotem z tarniny, przebył ten płot i znalazł się na drodze wiodącej z jednej strony do wybrzeża Marny, a z drugiej do dworca Nogent i skierował się ku wybrzeżowi.
W chwili gdy do niego dochodził, zatrzymał się i nadstawił ucha.
Zegar dzwonnicy w Petit-Bry zaczął uderzać godzinę.
Złoczyńca rachował uderzenia.
— Jedenasta! — rzekł puszczając się w dalszą drogę. — Pociąg przechodzi przez Joinville o jedenastej minut trzydzieści sześć... Jarrelonge powinien na mnie czekać na stacyi... Przyjdę na czas...
Puściwszy się dobrym krokiem drogą do holowania statków, prowadzącą do mostu w Joinville, stracił tylko pół godziny dla dostania się na stacyę kolei.
Przestąpił przez próg sali pasażerskiej. Jarrelonge już się w niej znajdował, siedząc w ciemnym kącie i widząc wchodzącego Lantiera, wstał.
Ten szybko przyłożył palec do ust.
Podrzędny bandyta zrozumiał i napowrót usiadł na ławie.
Leopold zajął miejsce zdała od niego.
Otworzono okienko kasy.
Lantier natychmiast do niego przystąpił.
— Druga klasa do Reuilly — rzekł.
Podano mu bilet.
Za nim przystąpił Jarrelonge.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/632
Ta strona została przepisana.