— Tak sądzisz?
— Jestem tego pewny... i czytam w niej bez okularów! Powiadasz sobie: „Miałem milionowego wujaszka i gdyby nie córka naturalna, nie znana nikomu na świecie, miliony nieboszczyka, z prawa spadłyby na mnie... Znalazł się głupiec, który za kilka biletów tysiąc frankowych uwolnił mnie od zawadzającej spadkobierczyni... Dziś jestem pewny pozyskania majątku, gdyż dzięki wskazówkom Valty będę tyle przebiegłym, że zmuszę notaryusza w Nogent-sur-Seine do zwrotu pieniędzy... Córka hrabiego de Terrys mogłaby w danym razie nie w porę się upomnieć... Dobry Valta podał mi sposób uwolnienia się od niej i od swego długu... Pozostaje więc tylko czekać spokojnie aby milioniki wpłynęły do mojej kasy... Czy dziecię mego, wuja miało prawo do spadku? Nie wiem... Jeżeli stara kobieta znikła... czy to moja wina?... Czy ktoś stał się winnym dwóch morderstw? Być może, alem ja nawet nie znał tego człowieka!... — istniał przeciwko mnie jeden ślad tylko, lecz ten ślad zaginął, jestem więc wolny i nie mam żadnej obawy! — Czy pan to myślisz panie Lantier?...
— To — odpowiedział cynicznie przedsiębiorca.
— A więc, kochany panie, wyrachowanie pańskie jest fałszywe... Jesteś pan przykutym do zbrodni popełnionych dla pana, zapłaconych przez pana? Brak jednego dowodu... są inne.
— Jakie?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/653
Ta strona została przepisana.