— Mieszkam w twoim domu przy ulicy Tocanier... to już jest domniemanie wspólnictwa.
— Ej, co znowu! — rzekł Paskal śmiejąc się i wzruszając ramionami. Wynająłem jakiemuś Valcie dom, który był dla mnie nieużytecznym... Moje rachunki poświadczyłyby w razie potrzeby, że ten Valta z góry mi zapłacił stosownie do zwyczaju, komorne za pół roku... Wpływ zapisany do księgi kasowej...
Leopold z osłupieniem spojrzał na mówiącego.
— Bardzo zręcznie!... — rzekł. — Ale koń i powóz oddany do mego użytku?...
— Również zapisane w księgach, jako sprzedane i zapłacone gotówką... Byłoby niezręcznością zapomnieć o tem.
— A! rozbójniku, wszystko przewidziałeś! — zawołał zbieg z wściekłością.
— Wszystko! — rzekł Lantier z zupełnym spokojem. — Dodam jeszcze, że gdyby potrzeba dowieść swego alibi, nic nie byłoby łatwiejszego... Podczas gdyś ty sprzątał najprzód młodą Renatę, a potem starą Urszulę, pamiętałem nie wychodzić z domu i sprawdzić swoją obecność przez różne osoby... — Śledztwo dowiodłoby tego stanowczo... Prócz tego bez żadnego trudu usprawiedliwiłbym się z czasu strawionego w Maison-Rouge w powrocie z Romilly... Zatem panie Valta, pozostaje mi tylko powtórzyć te słowa, które cię tak mocno drażniły przed chwilą: — „Dowiedź swoich praw“ — Jest to moje ostatnie słowo... W obecnej chwili mam do załatwienia kilka
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/654
Ta strona została przepisana.