Służący wziął pęk kluczy więżący w kącie kuchni i rzekł:
— Jeżeli się pani zechce pofatygować na górę, to panią zaprowadzę...
Małgorzata podniosła się i wsparła z jednej strony na Jovelecie, a drugą na Franciszce.
Wyszli z kuchni, weszli na schody i Klaudyusz na pierwszem piętrze otworzył drzwi małego mieszkanka zajmowanego przez Urszulę Sollier.
W pierwszym pokoju stały dwa kufry podróżne zamknięte na mocne zamki i kłódki i upstrzone kartkami kolejowemi i adresami naklejonemi przez hotele, które się tym sposobem reklamują.
Pani Bertin znowu zadrżała.
— Zapewne odnajdę ślad... — pomyślała.
I pochyliwszy się nad kuframi, starannie przejrzała kartki i adresa.
Jeden z tych ostatnich zwrócił szczególniej jej uwagę, tem więcej że się powtarzał niejednokrotni©, będąc widocznie naklejanym w różnych epokach i nosząc wypisane czerwone mi literami te wyrazy:.
Małgorzata zapisała ten adres w książeczce. — Myślała sobie:
— Ten mi się przyda, nie ma wątpliwości. Oto są sygnaturki z Romilly do Troyes... Pani Urszula jeździła przedewszystkiem do Troyes i tam się zatrzymała przed udaniem się w inne miejsca, których nazwiska tutaj widzę... Musiała ona z Troyes zabierać