— Zatem pani znasz nazwiska twoich zwykłych gości?
— Ależ bez wątpienia pani...
— Czy do nich pani zaliczasz niejaką panią Urszulę Sollier?...
— Urszula Sollier!... Urszula Sollier!... — powtórzyła gospodyni pytając swej pamięci. — Odpowiedź moja będzie na pół tylko zadawalniającą... — dodała.
— Jakto?
— Od kilku lat staje tu u mnie, to po dwa lub trzy razy do roku, podróżna w pewnym wieku, która się każę nazywać panią Urszulą, ale nie wiem czy ona nazywa się Sollier.
— Zawsze tajemnica — pomyślała Małgorzata — ale to musi być ona.
Gospodyni mówiła dalej:
— Czy by mi pani nie mogła opisać podróżnej, która ją interesuje?... — Niektóre szczegóły prawdopodobnie bębą mogły objaśnić panią co do jej tożsamości.
— Jest to osoba mająca obecnie blizko pięćdziesiąt lat... Raczej wysoka niż nizka, dosyć silna, z bladą cerą, niebieskiemi oczyma, rozdzielonemi na płaskie pukle na czole?
— Opis ten zupełnie zgadza się z osobą mojej klientki.
— Spodziewałam się tego... Czy ta pani Urszula sama przyjeżdża do Troyes??
— Zawsze sama... — Przyjeżdżała ona corocznie w odwiedziny do młodego dziewczęcia, na począ-
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/680
Ta strona została przepisana.