— O wszystkiem co pani dotyczę, dowiedziałem się od panny de Terrys... — odpowiedział Paweł, nie mając żadnego powodu do ukrywania prawdy.
Córka Małgorzaty nie zapomniała tego nazwiska.
— Panny de Terrys... — powtórzyła radośnie, — przyjaciółki mojej przyjaciółki Pauliny Lambert...
— Tak, pani... mówiłem z nią o tobie... Tego samego rana odebrała list od Pauliny Lambert, zawiadamiający ją o twoim odjeździe z pensyonatu i głębokich ciemnościach jakiemi cię otoczono,.. List ten przyprowadził mnie do rozpaczy.
— Dla czego?
— Bo twoje zniknięcie zadawało cios memu sercu, gdyż cię kochałem i przysiągłem sobie, iż poświęcę życie dla ciebie, a ujrzałem się nagle rozłączonym z tobą, prawie bez nadziei ujrzenia cię kiedykolwiek. Ach! cierpiałem straszliwie!... Świat zdawał mi się pustym i myślałem umrzeć gdybyś miała być dla mnie na zawsze straconą...
Łza się stoczyła po licu młodzieńca.
— Ale dziś ja chcę żyć!... — mówił dalej. — Oddana mi jesteś, jam szczęśliwy... Nie masz rodziny... Co to szkodzi? Jeżeli zechcesz mnie kochać, moja rodzina będzie twoją...
— Mam matkę — szepnęła Renata.
— Powiedziano ci że żyje, i ty temu wierzysz?
— Tak jest.
— A więc szukajmy jej razem, odnajdziemy ją, a ja jej powiem: „Pani, oto twoje dziecię, któregobyś
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/700
Ta strona została przepisana.