— Jakże mogłam powątpiewać? — List był podpisany: — Przyjaciel twojej matki.
— Nieszczęśliwe dziecię, wciągnięto cię w zasadzkę!...
— Dowodem tego gwałt, którego stałam się ofiarą.
— Czyś zachowała ten list?
— Rozumie się.
— Gdzie on jest?
— Musi być w jędnej z moich kieszeni.
Paweł wstał z krzesła i pobiegł do sukien Renaty.
Izabela wyczyściła je, uporządkowała i powiesiła na wieszadle.
Student przetrząsł kieszenie.
— Znalazłem tylko to... — rzekł kładąc na stoliku portmonetkę Renaty.
— A! — rzekło dziewczę — przypominam sobie. — List był w bocznej kieszeni mego futra...
— Kieszeń ta jest próżna... można się było, tego spodziewać... List mógł służyć wskazówkę... Nędznicy usunęli go...
— Co to szkodzi? — rzekło dziewczę — tyle razy go czytałam myśląc o matce, że wiem na pamięć co zawierał...
Student potrząsnął głową.
— Niestety! — rzekł — to nie wszystko jedno... — Wspomnienia nie służą za dowód, a pismo jest nim... Zresztą powiedz mi pani, co zawierało to obrzydłe pismo.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/704
Ta strona została przepisana.