— I kiedy?
— Na pewno nie wiadomo, ale zaledwie parę godzin... Zaledwiem wszedł do gabinetu gdy przestał żyć...
Student zbladł.
Nagle myśl straszliwą przebiegła przez głowę młodzieńca.
Przypomniał sobie wyrazy ojca.
Paskal mówił do niego.
— Gdyby hrabia umarł, musiałbym w krótkim terminie wypłacić pannie de Terrys milion franków i zostałbym zgubiony... Ożeń się z Honoryną... Majątek żony zostanie w twoich rękach, a to będzie dla mnie ocaleniem.
Prawda, że trochę późnij przedsiębierca zapewniał, że jego obawy zostały zniweczone i znajdując się w możności zadosyć uczynienia wymaganiom dziedziczki, zaprzestał nalegania o to małżeństwo, a przynajmniej już mu go nie narzucał.
Paweł uwierzył; teraz zaczynał wątpić.
Jeżeli Paskal Lantier łudził się co do swoich funduszów, ruina była natychmiastową i nieuniknioną.
Młodzieniec się przestraszył, ale nieokazał pomięszania.
— A! — rzekł głośno — ta nagła śmierć jest wielkiem nieszczęściem!
— Wielkiem nieszczęściem! — powtórzył odźwierny jak echo. — Tak jest, panie...
— A panna Honoryna?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/720
Ta strona została przepisana.