— Dziś rano, około w pół do dwunastej znaleziono hrabiego w gabinecie bez życia.
— Więc córki nie było przy jego zgonie
— Nie wiem, ale zdaje mi się że nie...
Paskąl wydał głębokie, obłudne westchnienie.
— Oddalmy te smutne myśli... — rzekł następnie. — Koniec końcem z rodziną de Terrys nie łączą nas żadne związki familijne... Zostaniesz u mnie na obiedzie?...
— Nie, ojcze...
— Cóż ci przeszkadza? — czy praca?
Paweł zarumienił się.
Paskal domyślił się, czem się syn zakłopotały uśmiechnął się i mówił dalej:
— Zatem schadzka miłosna?
Student potrząsnął głową.
— Jakto i to nie... — ciągnął dalej przedsiębiorca — cóż zatem?
— Obowiązek...
— Obowiązek!!... jaki?
— Pamiętasz ojcze, żem ci mówił iż pokochałem?
— Bardzo dobrze.
— Przyobiecałeś mi, że będziesz kochał tę, ktorą wezmę za żonę...
— Bez wątpienia, gdyż sądzę iż jesteś niezdolnym do zrobienia złego wyboru...
— A więc, mój ojcze, od naszego ostatniego widzenia się, zaszło mnóstwo wypadków... cały romans, albo raczej dramat.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/732
Ta strona została przepisana.