dzieli go krata żelazna, wysoka na półtora metra...
— Kto ci dał znać o śmierci hrabiego? — mówił dalej Leopold.
— Mój syn Paweł, który niedawno chodzi ł z wizytą do panny de Terrys... — odpowiedział Paskal.
— Czy się z nią widział?
— Nie... Nie przyjmowała...
— Tem lepiej... O której porze hrabia wziął bilet na swój ostatni pociąg pośpieszny?...
— Znaleziono go dziś rano o wpół do dwunastej umarłym w gabinecie...
— Wybornie! — rzekł były więzień zacierając ręce. — Dziś zameldują o śmierci... Jutro około dziesiątej lekarz miejski przyjdzie do sprawdzenia zgonu: Obchód pogrzebowy będzie dopiero po jutrze rano... To więcej czasu niż potrzeba...
— Ale — zapytał Paskal z niepokojem — jakiegoż ty użyjesz sposobu?
— Dowiesz się gdy się uda...
— Dla czego nie zaraz?...
— Dla tego, że działając sam, odkrywam swoje plany dopiero gdy się powiodą... Jutro punkt o drugiej będę czekał na ciebie... Jarrelonge może co chwila powrócić i nie potrzeba aby cię spotkał...
— Masz słuszność...