Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/741

Ta strona została przepisana.

chodów, kręcąc dużemi palcami na brzuchu... To nastąpi... Tymczasem muszę kupić narzędzia niezbędno do zrobienia cacek...
— To znaczy że ci trzeba pieniędzy?...
— Ja, mein herr...
— Oto masz sto franków.
— Oddam ci resztę...
Jarrelonge znowu wyszedł i powrócił w godzinę. niosąc z sobą małe kleszcze, kowadełko, pilniki, młotki i drut rozmaitej grubości.
— Oto są drobiazgi... — rzekł kładąc sprawunki na stole — i oto reszta wraz z rachunkiem... Pamiętaj, żem więcej nie wymagał... człowiek jest uczciwym...
I oddał Leopoldowi czterdzieści siedm franków.
— Teraz — mówił dalej — zajmijmy się obiadem. A po obiedzie do roboty! Dawno mi się to jiaż nie trafiło... to mnie orzeźwi...
Dwaj nędznicy zajęli się posiłkiem, poczem Jarrelonge wziął się gracko do roboty fałszywych kluczów i wytrychów.


∗             ∗

Po napadzie głośnej rozpaczy, której Honoryna de Terrys oddała się na wiadomość o śmierci ojca, nastąpiła boleść ponura i milcząca.
Ustały łkania, łzy obeschły.
Energiczna natura dziewczęcia wzięła górę.