Wyjaśnienie było stanowcze.
— Proszę wejść — rzekł odźwierny.
Poczem uderzając w dzwonek pałacowy dodał:
— Jeżeli pan zechce się pofatygować przez dziedziniec, to kamerdyner pana przyjmie...
W samej rzeczy na najwyższym stopniu ganku ukazał się Filip.
Nieznajomy podszedł ku niemu i rzekł do niego:
— Wszak przed godziną blizko przychodził lekarz umarłych sprawdzić zgon hrabiego?...
— Tak, panie...
— W biurze merostwa okazało się, że protokół jest niekompletny. Ponieważ mój kolega zaniedbał zamieścić pewnych potrzebnych szczegółów, mnie poruczono poprawienie jego omyłki...
— Bardzo dobrze, panie...
— To pan odpowiadałeś na zbyt powierzchowne zapytania mego kolegi?
— Tak jest, panie...
— Odpowiesz pan tak samo i na moje... jest to rzecz czysto formalna... Proszę mnie zaprowadzić do ciała.
— Proszę pana...
Filip zaprowadził drugiego odwiedzającego tak samo jak pierwszego i wpuścił do pokoju zmarłego.
Nieznajomy postawił kapelusz na stole, zdjął futrzane rękawiczki, zbliżył się do łóżka, przyjrzał się szczegółowo trupowi, odkrył mu piersi i podniósł powieki.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/747
Ta strona została przepisana.