Nieznajomy. potrząsnął powątpiewająco głową i rzekł:
— Muszę porobić notatki... Proszę mnie zaprowadzić do pokoju, gdzie są przybory do pisania.
— Tuż obok jest gabinet pana hrabiego... Pokażę panu miejsce gdziem go znalazł umarłego... Od chwili jego śmierci nic się tam nie zmieniło.
— Pójdźmy do tego gabinetu.
Filip otworzył drzwi, wpuścił nieznajomego i rzekł:
— Oto jest fotel, na którym pan de Terrys umarł.
— Przy owym stoliczku... — pomyślał nowoprzybyły, w którym czytelnicy poznali już Leopolda Lautier. — Klucze są u szuflady — dodał — co za szczęście!
Postąpił ku fotelowi, wykręcił go do biurka, usiadł, otworzył ogromny portfel, wydostał zeń papier który rozłożył, wziął pióro, umoczył je w atramencie i napisał kilkanaście wierszy.
Kamerdyner zaczął nań patrzeć z początkiem niepokoju.
Leopold przerywając pisanie, rzekł znowu:
— Proszę pana, pokaż mi ostatnią receptę doktora.
— Jaką receptę? jakiego doktora? — rzekł służący odurzony.
— Ależ po prostu receptę na lekarstwa i mikstury zapisywane przez doktora, który leczył hrabiego...
— Mój pan nie miał lekarza, powiedziałem już to pańskiemu koledze.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/749
Ta strona została przepisana.