— Zdaje mi się, że pani Lhermitte musi coś o tém więcéj wiedziéć.
— Wątpię... ona go zawsze nazywa panem Robertem.
— To niczego nie dowodzi!... Może otrzymała jakie specyalne instrukcye, zakaz zmuszający ją do milczenia...
— W istocie, to być może...
— Czyś ty wybadywała panią Urszulę?
— Pytałam, czy znała moich, rodziców... Odpowiedziała mi przecząco dodając, że w tym względzie tylko pan Robert mógł mnie objaśnić...
— Więc to on, od dzieciństwa, opiekował się tobą?
— Tak mi mówiono...
— Ale ty go znasz dopiéro od pięciu lat?...
— Bardzo długo przebywał w Ameryce...
— Więc pani Urszula odwiedzała cię gdyś była u mamki w Nogent-sur-Seine?
— Tak jest... — Gdym skończyła ośm lat zabrała mnie z sobą i przy wiozła do pani Lhermitte.
— Jakie tajemnicze życie! — szepnęła Paulina. — Ach! pojmuję, moja droga mała Renato ile twoje serce musi cierpiéć...
Blondynka nic nie odpowiedziała tylke duże łzy zrosiły jéj policzki.
— Nie martw że się tak!... — rzekła żywo Paulina. — Zapewne pan Robert nie pozostawi cię długo w niewiadomości co do twoich... — Obiecał ci, że wyjdziesz z pensyi po ukończeniu dwudziestu lat... —
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/75
Ta strona została przepisana.