— Do prefektury policyi, do biura wydziału śledczego.
— Kto płaci za kurs?
— Ja... Oto masz dwa franki.
— Dziękuję panu — odparł posłaniec biorcę pieniądze i list — składam tragi i pędzę...
I w istocie szybko pobiegł mówiąc:
— Musi to być łapcz wysyłający swój raport.
Leopold, skierował się do biura tramwajowego.
Wsiadł do powozu idącego z Vincennes do Luwru, wysiadł na rogu placu Szkolnego, gdzie inny posłaniec czekał przy drzwiach handlu winnego na zajęcie i przemówił do niego w ten sam sposób jak na placu Bastylii.
Posłaniec w kurtce manszestrowej i z medalem mosiężnym, schował z podziękowaniem dwa franki i odszedł szepcąc in petto tak samo jak tamten:
— Łapacz wysyłający swój rapport.
— Teraz nie mą co, tylko czekać na bieg wypadków... — pomyślał Leopold.
I poszedł połączyć się z Jarrelongem, któremu wyznaczył schadzkę na obiad w mieście, zkąd następnie mieli pójść trochę się zabawić.
∗
∗ ∗ |
Małgorzata powróciła do swego pałacu przy ulicy Varennes, znużona fizycznie i umysłowo.