— Zdaje mi się, że mam przyjemność widzieć panią po raz pierwszy?
— Tak, panie.
— Jaki interes panią sprowadza?
— Interes największej dla mnie wagi... Bardzo bym sobie życzyła i mam konieczną potrzebę mówić z panem Auguy.
— Czy pani nie może mi w krótkości powiedzieć o co idzie?
— Nie, panie, niepodobna... Muszę pomówić z samym panem Auguy...
— Pan notaryusz w tej chwili jest zajęty z dwoma interesantami.
— Poczekam, proszę pana...
— Jak się pani, podoba... Chciej pani siadać. Jak tylko będzie Wolny, będę miał honor panią zaanonsować...
— Oto mój bilet, panie... — rzekła pani Bertin siadając.
I położyła na biurku kwadratowy kawałek brystolu wyjęty z książeczki oprawnej w rzeźbioną kość słoniową.
Małgorzata długo czekała.
Niecierpliwość i niepokój drażniły jej nerwy.
Z uchem wytężonem ku gabinetowi notaryusza, nie mogła dosłyszeć ani słowa, ale dochodził ją odgłos rozmowy.
Nareszcie ton głosów się zniżył.
Małgorzatą słyszała posuwanie krzesła, odgłos kroków, a następnie otwieranie i zamykanie drzwi...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/768
Ta strona została przepisana.