— Robert Vallerand umarł?
— W swoim zamku Viry-sur-Seine, więcej jak przed trzema tygodniami... Czyś pan o tem nie wiedział?
— Nie pani...
— Ależ to być nie może!
— Dla czego?
— Robert Vallerand był deputowanym... wszystkie gazety wspominały o jego śmierci...
— A, pani, ja nie mam czasu czytać gazet!... — Nie wiedziałem o tym smutnym wypadku i trudno mi się było go spodziewać, gdyż kiedym widział Roberta po raz ostatni, przed trzema tygodniami zalewie zdawało mi się, że pomimo cierpień których zarody przywiózł z Ameryki, żyć będzie jeszcze długo... Biedny Robert!
— Czy on blizkim przyjacielem pana? — mówiła i dalej Małgorzata.
— Bardzo blizkim, tak pani... zarównom go kochał jak i szanował.
— Oddawna?
— Od jego powrotu do Francyi.
— Czyś pan był tylko jego przyjacielem, czy i notąryuszem?...
To pytanie jeszcze więcej zdziwiło pana Auguy, niż pierwsze.
Przy tem obudziło jego nieufność.
Co obchodziła nieznajomy natura jego stosunków z deputowanym, o śmierci którego się dowiedział?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/771
Ta strona została przepisana.