— Zapewne będziesz pan musiał być na pogrzebie...
— Zapewne będę jeżeli powrócę dosyć wcześnie, gdyż nic w świecie nie wstrzyma mnie od udania się tam, gdzie wiesz... Ty, przed wszystkimi, droga Renato!... pojadę dziś wieczorem... przenocuję w Maison-Rouge... Jutro rano zobaczę się z panią Urszulą; jutro wieczorem bezwątpienia powrócę z nią, a w następnym dniu będę mógł być na pogrzebie hrabiego de Terrys.
— A więc, — rzekła Renata zdjęta nerwowem drżeniem — opuścisz mnie pan na cały dzień...
— No! no!.,.. a to co? — rzekła jasnowłosa Zirza tonem wymówki; — zdaje mi się, że opuszczenie nie będzie zupełnem... Czyż ja nie zostaję twoją główną i jedyną dozorczynią?... Czy nie będziemy mówiły przez cały wieczór dzisiejszy o podróżnym... I przez cały dzień jutro?
— To prawda — rzekła Renata wyciągając rękę — ale...
— Ale ja wiem, że to nie wszystko jedno — przerwała studentka ze śmiechem.
— Muszę jechać! — rzekł Paweł. — Przysiągłem sobie dowiedzieć się, jacy są twoi śmiertelni nieprzyjaciele... przysiągłem odszukać twoją matkę i oddać ci ją i dotrzymam swojej podwójnej przysięgi... — Wkrótce powrócę, a ty pośpieszysz się z wyzdrowieniem, abym mógł dotrzymać obietnicy uczynionej memu ojcu...
— Twemu ojcu? — powtórzyło drżąc dziecię.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/783
Ta strona została przepisana.