— Jak to!... odjechała pomimo swego cierpienia! pomimo gróźb lekarza, który przewidywał niepokojące komplikacye, gdyby usiłowała chodzić przedwcześnie!
— Wszystko to jest prawda, i trzeba było czegoś bardzo ważnego, aby skłonić panią Urszulę do naruszenia przepisu lekarza...
Paweł popatrzał na mówiącego ze zdziwieniem i wzrastającym niepokojem.
— Rzeczy bardzo ważnej... — wyjąkał — zaszło coś bardzo ważnego?
— Tak, panie...
— Czy mogę pana zapytać, nie popełniając niedelikatności, jakiej ta rzecz była natury?...
— O i owszem... Pani Urszula przybywszy tutaj miała za towarzyszkę młodą, śliczną panienkę.
— Pannę Renatę... — przerwał student.
— Tak jest, panie; widzę żeś pan powiadomiony o wszystkiem, lecz zapewne pan nie wiesz, że panienka ta powzięła niefortunną myśl uciec od pani Urszuli... wyrwać się z pod jej władzy...
— Aby się udać do Paryża... Wiem o tem...
— Widziałeś pan pannę Renatę w Paryżu?.. — zapytał gospodarz.
— Tak, panie.....
— Dawno?
— Rozstałem się z nią wczoraj wieczorem, o wpół do dziewiątej...
Gospodarz zmarszczył swoje brwi krzaczyste.
— No, to rzecz dziwna! — zawołał.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/788
Ta strona została przepisana.