dzisiejszego poranku u pańskiego kolegi w Maison-Rouge...
— Jeżeli to zależy odemnie, te bądź pan pewnym, że nieomieszkam...
Paweł skłonił się i mówił dalej:
— W dniu dwudziestym czwartym bieżącego mieniąca — (zatem przed sześciu dniami) — pewna pani, której stłuczenie nogi przeszkadzało najzupełniej chodzić, wsiadła w Maison-Rouge do pociągu Nr. 40 — 48... Zajęła miejsce w przedziale pierwszej klasy, wynajętym dla niej wyłącznie przez towarzysza podróży ubranego w lîberyę... Czy mnie pan możesz objaśnić, czy ta pani i jej towarzysz przyjechali do Paryża?...
— Powiadasz pan że nie mogła chodzić?...
— Tak, panie... W Maison-Rouge trzeba ją było przenieść na stacyę i z sali pasażerskiej do wynajętego przedziału... Zatem, w Paryżu musiała użyć tego samego sposobu, chcąc opuścić stacyę...
— Nie widziałem żadnej pani niesionej przez służącego; gdyż to byłoby zpewnością zwróciło moją uwagę... Ja mam zwyczaj być obecnym przy wyjściu podróżnych, ale mogłem być zajętym gdzieindziej na peronie. Czy pan chcesz, abym zapytał kontrolera, który był przy drzwiach wyjściowych?
— Będę panu za to bardzo wdzięczny...
Zawiadowca zawołał posługacza i rzekł do niego:
— Poszukaj mi odbiorcę biletów...
Po upływie pięciu minut zawołany przestępowł próg gabinetu.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/797
Ta strona została przepisana.