Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/81

Ta strona została przepisana.
XI.

Renata drżała.
Paulina półgłosem przeczytała następujące wyrazy:

„Pani“

— „W imię nieba, w imię mojéj żony i moich biednych małych dzieci, których nie widziałem od dwóch lat, nie odmawiaj mi pomocy...
„Nie jestem złodziejem, lecz biednym ojcem rodziny niesłusznie skazanym.
„Jedynym moim występkiem, — jeżeli czyn taki można nazwać tém mianem, — jest pochwycenie bochenka chleba dla moich drogich dzieci upadających z wycieńczenia, któreby dziś już nie żyły, gdyby miłosierdzie publiczne nie przyszło im z pomocą.
„Dowiedziałem się, że moja żona jest ciężko chora i postanowiłem uciec, aby ją ujrzeć po raz ostatni.
„Jesteś młoda, masz dobre serce, nie odmówisz mi swojej pomocy, bez któréj się obejść nie mogę.
„Przysięgam, że żadnego podejrzenia być nie może co udziału, jaki pani przyjmiesz w mojém „oswobodzeniu, a ocalisz mnie od rozpaczy i samobójstwa, gdyż postanowiłem umrzéć, gdybym nie odzyskał wolności“...

Na tém się kończył list podpisany zmyśloném nazwiskiem: Paweł Pelissier.