Dla niego zbrodnia stawała się coraz widoczniejszą i jak doświadczony sędzia śledczy, odbudowywać on rozmaite fazy morderstwa, którego, jak mu się wydawało, prawie był świadkiem.
— Zamordowano biedną kobietę w wagonie — mówił do siebie — poczem trup wyrzucony na drogę został bądź zakopany, bądź wrzucony przez wspólnika do wody... Człowiek w kaszkiecie z galonem, fałszywy służący, zpewnością jest zabójcą; on to w wilię zastawił sidła, w które wpadła Renata i w których byłaby zginęła, gdyby nie ja! To on także miał śmiałość, posiadając kwity swych ofiar, odebrać ich bagaże, a zerwany łańcuszek stalowy musiał należeć do pani Urszuli...
Po chwili namysłu, syn Paskala mówił dalej:
— Ale co może być powodem tych zbrodni?... Dla czego chciano zabić te dwie kobiety?... Komu ich śmierć była potrzebną?... Jakiż umysł rozbójniczy uplanował te okropności i jaki wstyd ukrywa się pod tą krwawą tajemnicą?... Renata chciała ujrzeć swoją matkę, a to może jej matka poruczała i opłacała morderstwo!... Może to jej matka, dla zatarcia śladów błędu, nie cofała się przed zbrodnią... byłoby to straszliwem, lecz niestety! wszystko jest możliwem...
Podczas gdy Paweł prowadził ten monolog, zawiadowca powrócił do swego biura.
Przez pięć minut obadwaj rozmawiali o tem, co było przedmiotem ich wspólnego zajęcia.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/818
Ta strona została przepisana.