si być nasycone tą substancyą, która oksyduje metal...
Naczelnik wydziału śledczego przywołał jednego z agentów i wydał mu rozkaz, aby poszedł do kuchni pałacu po koszyk...
Agent spiesznie usłuchał i za chwilę potem powrócił z zamkniętym koszykiem.
Podczas jego nieobecności, urzędnik; wyjął stare papiery z kosza stojącego pod biurkiem.
Użył ich do opakowania na spodzie koszyka, łyżeczki, karafki i szklanki w ten sposób, aby te naczynia utrzymane w postawie stojącej, nie utraciły ani kropli z tego, co się w nich znajdowało.
To uczyniwszy, obwiązał koszyk szpagatem, zapieczętował przykładając kamień swego pierścionka i rzekł do agenta:
— Zanieś to do prefektury, do mego gabinetu... Pamiętaj unikać wszelkiego wstrząśnienia. Weź jeden z naszych powozów i śpiesznie powracaj...
Jak tylko agent odszedł, dwaj urzędnicy połączyli się z sędzią pokoju.
Pałac był obszerny; opieczętowanie trwało długo.
Nie będziemy śledzili krok w krok za tą czynnością prawną i poprosimy czytelnika o udanie się do panny de Terrys.
Pokojowa, którą przez uchylone drzwi pilnował jeden z agentów bezpieczeństwa, rozbierając i kładąc do łóżka swoją panią spuściła firanki.
Honory na choć ciągle pozbawiona przytomności doznawała, pierwszych gwałtownych napadów nerwowych.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/841
Ta strona została przepisana.