— Chciej pani nam towarzyszyć... — rzekł sędzia pokoju. — Zaczniemy od gabinetu pana de Terrys.
Sierota udała się za urzędnikami.
Przedewszystkiem przejrzano papiery nagromadzone na biurku hrabiego.
Pomimo najstaranniejszego poszukiwania, nie znaleziono nic, coby mogło objaśnić sprawiedliwość.
Obok tych papierów znajdowało się kilka ksiąg, mających wygląd prawie handlowy.
Sędzia pokoju przewrócił kilka kart.
— To są rachunki utrzymywane przez pana de Terrys... — rzekł.
— Zapakujesz pan te rejestra i zaniesiesz, do biura pana sędziego śledczego.
— Zdejmowano dalej pieczęcie i rewidowano.
W jednej z szuflad znajdowało się dwadzieścia pięć tysięcy franków w złocie i biletach bankowych, a prócz tego papiery wartościowe na sumę cztery kroć sto tysięcy franków.
Spisano te papiery, które tymczasowo pozostały w ręku sędziego pokoju.
Honoryna zachowywała minę obojętną, oblicze posągu i to co się w obec niej działo, nie zdawało się wcale jej obchodzić.
Naczelnik wydziału śledczego i komisarz policyi nie spuszczali ż niej oka.
Jej dziwnie zimna krew wprawiała ich w niezmierny podziw.
Wkrótce pozostał tylko do zrewidowania w gabinecie czerwony szyldkretowy mebelek.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/873
Ta strona została przepisana.