Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/874

Ta strona została przepisana.

Jak nam wiadomo, sędzia pokoju w jego zamku znalazł pęk kluczy, których użył do jego otwarcia.
Zdjęto pieczęcie i przetrząśnięto szuflady.
Znajdowały się w nich papiery urzędowe i korespondencye, które dołączono do rejestrów, dla późniejszego rozpatrzenia.
Kamerdyner Filip, obecny rewizyi, smutnym wzrokiem patrzał na poszukiwania urzędników..
Gdy się zbliżono do wspomnionego stoliczka zadrżał i zawołał:
— Panie sędzio pokoju, karafka, szklanka i łyżeczka, które się znajdowały na tej tacy kryształowej gdzieś znikły...
— Wiem o tem... — odpowiedział naczelnik wydziału śledczego. — Nie kłopocz się tem.
Honory na usłyszała uwagę Filipa.
Dojmujący niepokój ścisnął jej serce.
Pomyślała:
— Ci ludzie zabrali karafkę i szklankę... — Miałażby w istocie być popełnioną zbrodnia? Ale przez kogo? W jakim celu?
Komisaz policyi ujrzał, że dziewczę zbladło.
Pierwszy to raz od początku rewizyi dostrzegł on wzruszenie na jej posągowej twarzy.
— Czy pani wiadomo, do czego jej ojciec używał tej karafki? — zapytał.
— Mój ojciec — odparła sierota — miał zwyczaj pijać trochę syropu granatowego z wodą.
— Czy ci o tem wiadomo? — zapytał naczelnik wydziału śledczego, zwracając mowę do Filipa.