— I owszem...
W pierwszej szufladce znajdowały się związane trochę zmiętemi niebieskiemi wstążeczkami, listy pisane do panny de Terrys i noszące stemple z Troyes.
Naczelnik wydziału śledczego otworzył jeden.
Honoryna uczuła, jak rumieniec oblewa jej czoło i gniew huczy w duszy, — miała jednak siłę, aby się powstrzymać...
— Pani byłaś na pensy i w Troyes? — rzekł naczelnik wydziału śledczego.
— Tak panie... Są to listy jednej z moich przyjaciółek, daleko odemnię młodszej i zostającej jeszcze na pensyi, którą ja od dawna opuściłam... Przyjaciółka moja nazywa się Paulina Lambert.
— Kto to jest ta panna Renata, o której się panna Lambert wyraża w sposób tak szczególny?
— Bardzo młoda jeszcze pensyonarka, przybyła po moim odjeździe, i w skutek tego zupełnie mi nieznana.
Naczelnik wydziału śledczego nachylił się do komisarza i rzekł mu do ucha:
— Idzie o dziecko. otoczone tajemnicą... Trzeba, aby sędzia śledczy przeczytał tę korespondencyę...
I zawinął listy w gazetę, którą starannie obwiązał szpagatem.
Podczas trwania rewizyi, Honoryna dwa razy tylko wyłamała się z przymuszonego spokoju.
— Czy panowie skończyli? — zapytała.
— Tak jest, pani.
— Czy wolno mi zadać jedno pytanie?...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/876
Ta strona została przepisana.