— Bezwątpienia.
— Czy możecie mi teraz objaśnić przyczyny tego wszystkiego, co się tu dzieje, w tym domu, od wczoraj?...
— Przyczyną tego jest popełniona tutaj zbrodnia...
Panna de Terrys zbladła jak trup...
— Jakiejże natury jest ta zbrodnia? — zapytała zaledwie słyszanym głosem.
— Otrucie dokonane na osobie hrabiego de Terrys...
— Czy to otrucie jest pewnem?
— Jest ono dowiedzione.
Honoryna straciła oddech.
— Więc znacie truciciela? — mówiła dalej.
— Znamy.
— Wymieńcie go...
Pomimo rozkazu aresztowania posiadanego w kieszeni i przekonania, jakie wyrobił w swoim umyśle, naczelnik wydziału śledczego wahał się przez jedną lub dwie sekundy.
— Mówcież panowie! — powtórzyło dziewczę. — Odpowiadajcie!...
— Odpowiedź będzie okrutna...
— Będzie ona więcej niż okrutna, będzie potworna... Odgaduję ją, lecz chcę ją usłyszeć z waszych ust...
Znalezienie się panny de Terrys wydawało się urzędnikowi; szczytem bez wstydu i cynizmu..
Nie wahał się więcej.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/877
Ta strona została przepisana.