— Mam rozkaz aresztowania, który pani dotyczy... — odparł.
— Ciałem Honoryny wstrząsnęło nerwowe drżenie. Z gardła jej wydarł się krzyk chrapliwy.
— Rozkaz aresztowania... — powtórzyła powoli. A zatem?
— Muszę panią aresztować i czynię to w tej chwili...
Nieszczęsne dziewczę, zamknęło na chwilę oczy, jak gdyby chcąc w sobie skupić wszystkie myśli.
Głowa jej opadła na piersi.
Tę swoją złamaną postać zachowała tylko przez chwilę.
— Spodziewałam się tego — rzekła. — Wiem jak sprawiedliwość jest ślepą i wiele niewinnych głów spadło w skutek jej okrutnych pomyłek. Rozpoczyna się Walka pomiędzy mną i tą ślepą sprawiedliwością. Zgoda, przyjmuję ją... Zażądam rachunku od przedstawicieli prawa za moją zniweczoną spokojność, straconą wolność, skalany honor! Straszny to do zdania rachunek, panowie! Kiedyż mam udać się za wami?
— Natychmiast.
— Czy mi panowie dacie czas do załatwienia najkrótszych przygotowań?
— Zaczekamy na panią.
— Czy mogę wziąść z sobą pieniądze?
— Nic pani nie stoi na przeszkodzić.
— Proszę panów pozostawić mnie samą na chwilę.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/878
Ta strona została przepisana.