— Coś podobnego w tym rodzaju powiedziano mi, przed chwilą, na górze! — zawołała Zirza ze śmiechem. — Jutro pójdziemy do tej pani, a dziś jeszcze zajmiemy się mieszkaniem... Zobaczmy no ile mamy do wydania... Ułóżmy budżet... Widziałam w twojej portmonetce sporo złota, alem go nie rachowała... Zróbmy to teraz.
Renata pobiegła po portmonetkę, którą otworzyła.
— Oto jest mój majątek... — rzekła wysypując na stół lujdory, które się rozsypały z brzękiem metalicznym.
Zirza przerachowała je, poczem rzekła:
— Trzysta trzydzieści franków, prócz srebra... Kopalnia peruwiańska...
— I jeszcze to... dodała Renata wydostając z kieszeni bilet bankowy i rozwijając go.
— Papierek Garata na pięćset!... — rzekła Zirza wesoło. — Summa ośmset trzydzieści franków!... Filia domu Rotszylda!... Teraz łatwo ułożyć budżet... — Odłóżmy trzysta franków na ładne mebelki, dwieście na skromne zasilenie garderoby, potem na komorne z góry i na poczekanie pensyi.. Równowaga zupełna, a raczej bilans jest po naszej stronie... Wszystko dobrze!...
Zirza powtornie ucałowała Renatę i wzięła portmonetkę, aby ją napowrót zapełnić złotem, biletem bankowym i srebrną monetą.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/904
Ta strona została przepisana.