Minąwszy plac Bastylli wszedł na ulicę Świętego Antoniego.
Nic i nic.
— Może łatwiej znajdę na przyległych ulicach... pomyślał.
I wszedł na ulicę Beautreillis.
Zaledwie uszedł dwadzieścia kroków, gdy wzrok jego zatrzymał się na karcie.
Na niej był napis następujący:
„Pokój kawalerski do najęcia w każdym czasie. — Odźwierny wskaże“.
— Jeżeli jest wolny, to mam co mi potrzeba — rzekł Jarrelonge do siebie, wchodząc do sieni domu.
Była to duża budowla, stanowiąca niegdyś część pałacu przyległego do ogrodów kościoła Ś-go Pawła.
Uwolniony więzień otworzył drzwi od loży odźwiernego.
Odźwierna, osoba trzydziestoletnia, szyjąca na maszynie damskie buciki, podniosła głowę i spojrzała nań ciekawie.
— Masz pani pokój kawalerski do najęcia? — zapytał.
— Tak panie... to karta objaśnia.
— Na którem piętrze?
— Na czwartem.
— Cena?
— Dwieście franków rocznie, z zastrzeżeniem, że lokatorom nie wolno przyprowadzać kobiet...
Jarrelonge przybrał fizyognomię w najwyższym stopniu obłudną.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/916
Ta strona została przepisana.