„Zawołać odźwiernej na schodach“.
— Hej! pani odźwierna... — zawołała Zirza donośnym głosem.
Upłynęło ćwierć sekundy i z wysokości domu dał się słyszeć głos:
— A co tam?
I rozpoczęła się rozmowa.
— Macie pokój z gabinetem do najęcia?
— Tak jest.
— Na którem piętrze??
— Na czwartem.
— Jaka cena?
— Dwieście pięćdziesiąt franków rocznie...
— Czy zaraz wolny?
— Natychmiast.
— Można go zobaczyć?
— To się rozumie... Idę na dół po klucz...
Na schodach dały się słyszeć szybkie kroki, i znajoma nam odźwierna ukazała się przybyłym.
Ujrzawszy dwie panienki, zrobiła znaczący grymas.
— Czy to mieszkanie dla obudwa? — zapytała tonem, który nie będąc niegrzecznym, nie miał nić zachęcającego.
— Nie — odpowiedziała Zirza. — To dla tej panienki samej.
— Uprzedzam, że tu kochanków przjmować nie wolno... To dom porządny.
Renata oblała się rumieńcem.
Zirza odparła z żywością:
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/928
Ta strona została przepisana.