wjeżdżali na most, a ta zwrotka była sygnałem mojej śmierci... — Czy teraz rozumiecie?
— Przebóg! — zawołał Paweł. — Miałżebym trafić na ślad nędzników?...
I dodał żywo, zwracając się do Juliusza i Zirzy:
— Moi przyjaciele, odprowadźcie Renatę.
I poskoczył w tę stronę, którą szedł Jarrelonge.
Renata straciła oddech.
Zimny pot zwilżał jej skronie.
Zaledwie można było, dosłyszeć te prawie niezrozumiane wyrazy wyrywające się z jej ust:
— Pójdź, drogie dziecię — rzekł Juliusz Verdier, biorąc córkę Małgorzaty za rękę... nie masz się czego obawiać o naszego przyjaciela Pawła... Zapewniam cię, że będzie ostrożny... Zresztą głos który śpiewał, ustał teraz... On nie znajdzie człowieka za którym pogonił.
Izabella wzięła Renatę pod drugą rękę. Przez kilka chwil student medycyny i obie kobiety patrzały w stronę, w którą się Paweł oddalił, lecz nie dostrzegały, go już i udały się zwolna ku ulicy Szkoły Medycznej.
Syn Paskala pobiegł na oślep.
Zwrotka zauważona przez Renatę, ciągle dźwięczała mu w uszach, chociaż śpiewak już zamilkł.