Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/957

Ta strona została przepisana.

Strawiwszy przynajmniej godzinę na przejrzenie okolic przyległych placowi Bastylii, zmęczonym do upadłego, dyszący, osłabionym krokiem udał się ku ulicy Szkoły Medycznej, gdzie Renata, Juliusz i Zirza zaniepokojeni nań oczekiwali.
Ujrzawszy go, córka Małgorzaty doznała tak silnego wzruszenia, że o mało nie utraciła przytomności.
— No i cóż? — zapytał go żywo student medycyny.
— Nadaremna moja fatygą... — odpowiedział Paweł.
— Byłam, pewna, że się Renacie przywidziało... rzekła Zirza.
— Nie, Renata się nie myliła! — zawołał student. — Wskazany przez nią śpiewak musiał być jednym z zabójców jej i pani Urszuli...
I młodzieniec opowiedział swoją gonitwę za nieznajomym, który uciekał przed nim i którego ucieczka dowodziła, iż się poczuwał do winy.
Z łatwem do zrozumienia. zajęciem słuchano tego interesującego opowiadania.
— Mordercy znajdują się w Paryżu — rzekł Paweł kończąc — teraz jestem tego pewny, mam dowód i przysięgam że ich odkryję!...
Córka Małgorzaty jeszcze słaba i złamana różnego rodzaju wzruszeniami tego dnia obfitego w wypadki, nie mogła utrzymać się na nogach.
— Już wielki czas udać się na spoczynek, droga pieszczoszko — rzekła do niej Zirza, — jutro mu-