Ten otrzymawszy od nowego lokatora hojną gratyfikacyę, nie miał najmniejszego w świecie zamiaru szpiegować jego kroków.
Leopold bardzo krótko zabawił w domu.
Udał się pieszo na bulwary, minął ulicę Richelien, przeszedł most Saint-Péres, poszedł wybrzeżem i wszedł na ulicę la Harpe, tę ostatnią część drogi niegdyś tak znanej w cyrkule łacińskim i skasowanej w dziewięciu dziesiątych częściach przez upiększenia nowego Paryża i założenie skweru Cluny.
Dom oznaczony numerem trzecim, miał ciemną sień, w głębi której znajdowała się nie mniej ciemna 3zba odźwiernego.
Były więzień zapuścił się w sień i zapukał do izby.
Otworzył się lufcik zakurzony. Głos kobiecy zapytał:
— Co pan żąda?
— Pan Jarrelong, jeśli łaska...
— Pan Jarrelonge...
— Co to za jeden?...
— Komisant podróżujący...
— Nie znam....
— Wczoraj się miał wprowadzić...
— Nie znam... — powtórzył głos kobiecy. — Nie mamy nowego lokatora w domu... Do widzenia!
I lufcik się zamknął.
Leopold wyszedł.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/964
Ta strona została przepisana.