Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/968

Ta strona została przepisana.
XIX.

— A ta druga — mówił dalej sędzia pokoju — o której Paulina Lambert wspomina w swoim ostatnim liście?
— Tu jest tajemnica... — odpowiedział naczelnik wydziału śledczego.
— Tajemnica?
— Tak, i list o którym pan wspominasz, odkrywa jej początek... To dziewczę, odwiedzam od czasu do czasu przez i niejakiego pana Roberta, było znane tylko pod imieniem Renaty i pani Lhermitte nic nie wiedziała o jej rodzinie, gdyż pan Robert, którego nie znano ani miejsca zamieszkania, ani położenia społecznego, a który wyglądał na człowieka z najlepszej sfery, słusznie czy niesłusznie, uchodził nie za jej ojca, lecz za opiekuna... Niedawno umarł, przynajmniej tak mówią, i natychmiast potem, jakaś pani Urszula, ta sama co niegdyś przy wiozła Renatę, przyjechała aby ją zabrać...
— Dokądże ją zawiozła?
— Niewiadomo... Renata przyrzekła Paulinie Lambert że do niej napisze...
— Czy do trzy mała obietnicy?
— Nie, i pani Lhermitte, jak również Paulina Lambert, uważają to milczenie za bardzo dziwne, szczególniej po tem, co zaszło....
— A cóż to zaszło? — zapytał pan Villaret.