— Renata od tygodnia wyjechała niewiadomo dokąd, gdy jakaś pani w grubej żałobie przybyła i badała przełożoną co do dziewczęcia... Osoba ta, zdawało się, przywiązywała niezmierną wagę do odpowiedzi pani Lhermitte, która nie wiedząc nic, nie mogła jej dać żadnej wskazówki.
— W istocie, to rzecz dziwna, ale jak mi się zdaje, to nie ma żadnego związku ze sprawą panny de Terrys...
— Być może...
— Nadaremnie szukam łącznika... — szepnął sędzia śledczy, patrząc z zadziwieniem na naczelnika wydziału śledczego.
— Jak panu de Terrys było na imię? — zapytał ten ostatni.
Pan Villaret przerzucił jeden plik papierów lezących przed nim i odpowiedział:
— Robert Adryan...
— A więc, opiekun Renaty nazywał Robert... — Renata weszła na pensyę pani Lhermitte w miejsce Honoryny de Terrys i na kilka dni przed śmiercią hrabiego, wtedy gdy można było porachować godziny pozostające mu do życia. Zabrano tajemnie dziewczę, które znikło, razem z towarzyszącą mu kobietą. Czy się to panu nie wydaje dziwnem?
— Cóż pan mniemasz z tego wnosić?
— Hrabia mógł mieć to dziecko po śmierci żony, gdyż Renata jest o cztery lub pięć lat młodsza od panny Honoryny... Ta, dowiedziawszy się przypadkiem o istnieniu córki naturalnej hrabiego i bo-
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/969
Ta strona została przepisana.